Menu

  • Home
  • Flask Tutorial
  • WebGL
  • Kontakt

Alicja | Theme by Theme in Progress | Proudly powered by WordPress

Alicja & IT
  • Home
  • Flask Tutorial
  • WebGL
  • Kontakt

Białostocki akcent w IT

October 5, 2016Relacje z wydarzeńkonferencja, programistok, programistok 2016, spotkania it Standard

…i to dosłownie i w przenośni ;). 1 października, na dalekiej północy, gdzie tramwajów nie ma, a bimber trzyma się w słoikach, odbył się kolejny, drugi już Programistok. Przywitani z białostockim akcentem, mieliśmy okazję wysłuchać świetnych prelekcji, a na przerwach – poczuć się jak paker, podnosząc hantle ze stacjonarnymi komputerami, zmierzyć znaleziony w starter packu rękaw ze sztucznymi tatuażami (JS na NaN%!), zrobić sobie zdjęcie w typowej piwnicy informatyka… A sama konferencja wypromowana została teledyskiem z programistycznym rapem. Takie klimaty tylko w Białymstoku!

W tym roku oficjalnie mogę powiedzieć, że uczestniczyłam już w każdym Programistoku, który miał miejsce – a druga edycja była jeszcze lepsza niż pierwsza!  Już w 2015 organizatorzy bardzo wysoko postawili poprzeczkę, ale teraz naprawdę przeszli samych siebie.

Ale od początku.

a1

Jako, że do Białegostoku mamy kawałek, to dotarliśmy na miejsce dopiero około 3 w nocy, więc zebranie się rano okazało się dość trudne. Zależało nam jednak żeby pojawić się na pierwszej prelekcji – Diabeł tkwi w szczegółach Gynvaela Coldwinda, autora książki Zrozumieć programowanie. Król elfów (jakoś strasznie ten przydomek mi się z Tolkienem kojarzy) opowiedział o prostych funkcjach czy operacjach, których użycie w popularnych językach może spowodować raczej niesympatyczne luki bezpieczeństwa. Ostrzegł nas między innymi przed znakami porównania w PHP, które skutkują niekiedy dzikimi wynikami podczas porównywania stringów, funkcją abs(), która staje się nieprzewidywalna, gdy liczba wykroczy poza zakres obsługiwany typem int czy nawet najprostszym dodawaniem, które – jak się okazało – może pomóc nam w zhackowaniu Prezi (XSS). Świetna i bardzo dobrze poprowadzona prezentacja.

a2A po niej – czas na pierwszą przerwę. W górnej części korytarza, obok miejsca, gdzie w zeszłym roku mogliśmy znaleźć “stolik informatyków”, w pełnej okazałości w oczy rzucała się wyjęta z promującego event teledysku piwnica informatyka. Jak to wyglądało? Na stoliku kineskop z otwartym cmd, półki pełne kabli, energetyków, kaczuszka… Czyli jednym słowem – jak w domu. Do konsoli można było wpisać dowolne polecenie, po którym następowało odliczanie i zrobienie zdjęcia. Foto od razu lądowało na facebooku wraz z podpisem, zależnym od tego, co dokładnie wpisaliśmy. Jak to na eventach programistycznych bywa, każdy próbował zhackować urządzenie, ale niestety (na szczęście?) nikomu się to nie udało.

Na rękach niektórych uczestników można było dostrzec podczas przerw różne symbole – m.in. logo linuksa, JSowe grafitti… To wszystko za sprawą dziwnych “rękawów” z tatuażami, które każdy uczestnik znalazł w swoim starter packu. Nie wiem, jak mogło się to nazywać, gdy organizatorzy zamawiali gadżety, ale zasługuje chyba na miano najdziwniejszego przedmiotu, jaki kiedykolwiek znalazłam w konferencyjnej torbie. Wciąż szukam sensownego zastosowania:D

Ale wracając do prelekcji – druga na scenie pojawiła się Basia Fusińska z Clean, Learn and Visualise data with R. Miałam już kilka razy okazję uczestniczyć w wykładach i warsztatach dotyczących Machine Learningu, więc nic nowego się nie dowiedziałam. Mimo to, chętnie wysłuchałam talku, bo do tej pory widywałam raczej kod w F# i Pythonie i fajnie było spojrzeć, jak prezentuje się to samo w “języku piratów”. Prezentacja Basi, mimo że dość mało charyzmatyczna, okazała się ciekawym wstępem, pokazującym podstawy i sam sens uczenia maszynowego. Pojawił się również proces z uwzględnieniem doboru danych, regresja i… rozpoznawanie płci kurczaków. Interesująco, ale raczej podstawowo :)

Po Basi mieliśmy okazję posłuchać nieco o hackowaniu Androida. Michał Szczepanik opowiedział o słabych punktach aplikacji, które można znaleźć na androidowym rynku. Pokazał przykład prostego menedżera haseł – okazało się, że dysponując odpowiednim oprogramowaniem, wystarczy wpisać jedno polecenie, by wydobyć całą jego zawartość. Prelegent udzielił też kilku rad dotyczących zabezpieczania naszych apek (np. przez dodanie sztucznych permissionów, szyfrowanie czy pisanie kodu natywnego).

a4

Gdy tylko wybiła 13:45, wszyscy udali się na przerwę lunchową. Tym razem mieliśmy do dyspozycji noże (pozytywna zmiana od zeszłego roku:)). W tym samym czasie chętni zapisywali się na wolne sloty Lightning Talków. Duża tablica szybko zapełniła się nazwiskami osób, które zdecydowały się w pięć minut przedstawić uczestnikom swój ciekawy pomysł lub sposób patrzenia. Po przerwie to właśnie oni przejęli scenę.

Było… różnorodnie. Ale przede wszystkim bardzo pozytywnie, dynamicznie i zaskakująco. Jedne z ciekawszych lightning talków, których miałam okazję wysłuchać. Demony programisty. TDD. Żonglowanie. Dzikie hackowanie. No i moja zmora, czyli krótkie wystąpienie Życie z programistką, podczas którego mój nie-IT chłopak zdecydował się przedstawić parę szczegółów z naszego wspólnego życia :)

ratusz2Po talkach wróciliśmy z powrotem do konferencyjnej rzeczywistości. Kolejny prelegent, czyli zakręcony na punkcie starego sprzętu Michał Taszycki, pokazał, jak tworzyć tzw. “raster shadery” na Commodore 64. To właśnie dzięki nim możemy pokazywać na ekranie proste pixelowe grafiki, pseudo-oświetlenie, a nawet odtwarzać dźwięk. Niegdyś korzystali z tego twórcy gier, a teraz hobbyści, grzebiący w archaicznych komputerach dla zabawy. Prezentacja była bardzo interesująca i zachęcała do spojrzenia na nieużywane już obecnie urządzenia z innej perspektywy. Michał polecił zainteresowanym, by rzucili okiem na jego videokursy z ćwiczeniami dotyczącymi programowania na Commodore – brzmi fajnie!

Ostatnie prelekcje, Łukasza Szydło i Marcina Grzywaczewskiego, były typowo techniczne, ale bardzo ciekawe. Na pierwszej posłuchaliśmy o feature switches, podejściu do tworzenia oprogramowania, polegającym na umieszczeniu kolejnych funkcjonalności w blokach tak, aby móc je włączać i wyłączać, a na drugiej o reactowej społeczności i podstawach tego niezwykłego frameworka.

Po prelekcjach i krótkim spacerze po Białymstoku (w końcu trzeba było ponownie pozdrowić uśmiechnięty ratusz ;)), udaliśmy się na programistokowy After. Zapowiadało się nieźle, ale niestety otwarty studencki klub nie sprzyjał rozmowom przy piwie, więc impreza częściowo przeniosła się na zewnątrz.

Podsumowując – Programistok to wyjątkowa atmosfera, świetni ludzie i naprawdę pozytywnie zakręcone pomysły. Organizatorzy ponownie zaskoczyli nas masą oryginalnych pomysłów – warto tutaj wspomnieć, że oprócz atrakcji, które wymieniłam, na Beforze można było wziąć udział w programistokowej wersji Familiady – Cebuliadzie. Odpowiedzi do teleturnieju zostały wcześniej zebrane w formularzu, który też wypełniłam (nawet słyszałam, że moje footerkowe zwierzątka gdzieśtam się przewinęły). Strasznie żałuje, że nie mogłam w tym wziąć udziału, bo słyszałam same baaardzo pozytywne opinie.

Tak jak w zeszłym roku, opuściłam Białystok będąc pod dużym wrażeniem. Programistok polecam wszystkim, którzy szukają mniej konwencjonalnej, ale bardzo merytorycznej konferencji.

A jeśli nie widziałeś video, promującego konferencję, koniecznie je obejrzyj :).

a6

Wszystkie zdjęcia (oprócz uśmiechniętego ratusza) są autorstwa Maćka Korsana. Dzięki!

Relacje z wydarzeń:

  • Programista w stanie nieważkości…
  • Białostocki akcent w IT
  • 4Developers na czwórkę z plusem

Facebook

Kontakt

kontakt[at]alicja.it

Kategorie

  • Flask (12)
  • Luźne (2)
  • PyGame (5)
  • Relacje z wydarzeń (3)
  • WebGL (3)